czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział Drugi. {What Hurts?}

Poczułam na moim policzku coś miękkiego i puszystego. Buu obudził mnie, bawiąc się moim policzkiem. Otworzyłam delikatnie oczy, było już dostatecznie jasno. Zerknęłam na godzinę  05:45. I tak za piętnaście minut musiałabym wstać. Wzięłam kota na bok i wstałam, dotykając zimnej i nieprzyjemnej podłogi. Wyciągnęłam z walizki ciuchy i ubrałam się. Gdy już się ogarnęłam i zrobiłam codzienne czynności, usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Ooo, widzę,że już wstałaś. Za jakieś dwadzieścia minut przyjedzie tutaj twój ojciec.
Złapałam Buu, który cały czas przede mną uciekał. Zamknęłam go w klatce na co strzelił tak zwanego focha. Usiadłam na korytarzu. Jak mam się do niego zwracać? Tato? Przecież to jest niedorzeczne. Po imieniu? Trochę dziwnie. W sumie... nie będę się do niego odzywać wcale. Po chwili moich rozmyśleń, usłyszałam otwieranie drzwi, wraz z dźwiękiem zawitało chłodne powietrze. podniosłam delikatnie wzrok i zobaczyłam wysokiego,chudego mężczyznę. Z tego co mi wiadomo, to nazywa się Sławek. Zabrałam wszystkie rzeczy z tego okropnego miejsca i wyszłam za nim. Na parkingu stał jego... jego wypasiony samochód. Wsiadłam na przednie siedzenie i zapięłam pasy. W ciszy zajechaliśmy do mojego starego domu skąd zabraliśmy wszystko co tam zostało. Trochę się denerwowałam, nie wymieniliśmy nawet jednego słowa. Nie żebym chciała z nim gadać, ale to trochę denerwujące. 
-A więc, umiesz język? Bo chodzisz do normalnej szkoły, nie do szkoły dla zagranicznych.
-Ależ oczywiście! Polski umiem świetnie!
-Nie żartuj, doskonale wiesz o co mi chodziło!
-Angielski to mój wróg. Ledwo umiem coś wybełkotać.
-To problem. Musisz sobie poradzić. ostrzegę Szkołę i dyrektora.
Odwróciłam wzrok w stronę okna. Zakończyliśmy naszą rozmowę. W takich przypadkach żałuję, że nie mam jakiegoś dobrego telefonu tylko jakiegoś klocka. Nie mogę słuchać muzyki ani nic. Byłam lekko głodna ale nic nie mówiłam. 
*5 godzin później*
Własnie mijamy granicę Polski i Niemiec. Ostatni raz spojrzałam w stronę mojego kraju i z westchnieniem obróciłam się oglądając Pierwsze krajobrazy Niemiec. Nagle zaburczało mi głośno brzuchu.
-Co chcesz do jedzenia? 
-Nic nie jestem głodna.
-Twój brzuch mówi co innego. Jedziemy na stacje.
przewróciłam oczami i gdy tylko zaparkowaliśmy na stacji wysiadłam i udałam się do budynku. Podeszłam do rożnych słodyczy. 
-Masz koszyk i bierz co chcesz.
Co chce powiadasz? Okey. Zaczęłam wrzucać do koszyka różne słodycze. Czekolada, cukierki, batoniki, przeróżne napoje i udałam się do kasy. Przy kasie ON kupił mi hot-doga i zapłacił za to co wybrałam. Ponownie usiadłam w samochodzie. Ruszyliśmy. Włączył radio. Nie znałam większości i nie interesowałam się tym co te piosenki znaczyły. Obejrzałam się do tyłu aby zerknąć na Buu. Spał spokojnie. Poszłam w jego ślady i sama zasnęłam. 
*Ponad 10 godzin później*
- jesteśmy już w Wielkiej Brytanii.
-Już?! Tak szybko? 
-jak się spało ponad 10 godzin to tak.
Drzewa kołysały się z wiatrem a ja ziewnęłam cicho.
-daleko jeszcze?
-nie.
Odwróciłam się do tyłu spoglądając na Buu. miauknął gdy zobaczył, że na niego patrze. Sięgnęłam do niego ręką i pogłaskałam go. Zamruczał delikatnie i zaczął się wykręcać. W radiu leciał Justin Bieber. Zaczęło się już ściemniać. W dali zauważyłam tabliczkę z napisem: ''Doncaster''. Ładne miasto. Zatrzymaliśmy się pod wielkim domem... nie, to była jakaś willa. Otworzyłam szerzej oczy. Nie, to było nie możliwe. Wysiadłam z samochodu, biorąc kota.  Otworzyłam bramkę i zaczęłam iść w stronę drzwi. Chwyciłam za klamkę. To co zobaczyłam mnie zaskoczyło. Piękny korytarz łączony z kuchnia i salonem. Wszystko wyglądało jak marzenie. Schodami poszłam na górę. Na jednych drzwiach zauważyłam kokardkę. Stanęłam przed nimi i wzięłam głęboki wdech. Nacisnęłam na klamkę i wypuściłam Buu z klatki. Piękny pokój. I chyba mój. Buu wskoczył na łóżko.
-O nie! Daj mi się nacieszyć!
Zwaliłam go z łóżka i sama się na nie położyłam  Spojrzałam po pokoju. Najbardziej podobał mi się ten widok w suficie. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam kolejne drzwi. Zaciekawiona od razu tam podeszłam. To była moja własna łazienka! Nie mogłam w to uwierzyć! TO były moje marzenia. Wszystko tu było takie piękne, ale brakowało tutaj jednego. Mamy. Bez niej nie było tutaj tak pięknie. Wszystko było by inne gdyby ona tu stała, gdyby tu była. to tak jak bajka, z której miałabym zaraz zniknąć. Gdy wróciłam wszystko było już w pokoju. moje ciuchy i inne rzeczy. Zaczęłam się rozpakowywać. Nie zajęło mi to długo, miałam tego bardzo mało.  Większość zdjęć postawiłam tam gdzie było miejsce,a resztę poustawiałam na półkach. Teraz to było gotowe. Była tu zemną, w sercu. Przestawiłam godzinę w mojej komórce. 21:23. Czy już jutro miałam iść do szkoły? Oby nie. To wszystko dzieje się tak szybko. za szybko. Położyłam się i zasnęłam. 

3 komentarze: